Wstęp
Hermiona Granger, postanawia opowiedzieć dzieciom jak doszło do tego, że jest z ich ojcem. Czytelnik od samego początku nie zna jego tożsamości, może się jedynie domyślać kim on jest...
sobota, 19 października 2013
Czas zmian.
Do mojej sypialni wszedł Ron... Z przerażenia wydałam z siebie zduszony okrzyk i natychmiast odepchnęłam Weasleya, w którego objęciach się znajdowałam.
- Co do... - wybuchnął rudzielec w drzwiach.
Drugi Ron zaczął rozglądac się we wszystkie strony. Szybko orientując się co chce zrobić, stojący w drzwiach rzucił się na niego i aportowali się razem. Nie mając pojęcia co się właśnie wydarzyło postanowiłam położyć się spać. Długo jednak nie mogłam zasnąć. Byłam strasznie nierozważna dając się tak zmanipulować Ronowi... No właśnie, Ronowi?
***
Rankiem z jakiegoś powodu czułam ogromne wyrzuty sumienia patrząc na Draco.O 8:00 ogłoszona została nijaka "rada". Więc siedziałam w salonie nie zważając na nikogo poza nim. W pokoju mieli się pojawić niemal wszyscy moi znajomi. Neville, Bill, Fleur... Luna - po kolei aportowali się na dywan koloru zakurzonej owcy. Oprócz nich byli tam też państwo Weasley, bliźniaki, Harry, Jester Jolly, Ginny oraz dwie osoby, których nie znałam. Jeden z nich był bardzo podobny do Neville'a i ochoczo z nim rozmawiał. A ruda dziewczyna zdawała się próbować podrywać Billa, co nie uszło czujnej uwadze Fleur, która "przypadkiem" przewróciła pod jej nogami wielką książkę. Mimo wszystko nie mogłam się skupić. Wiedziałam, że jest to ważne spotkanie, że chodzi o moje życie... Moją uwagę przykuwał jednak tylko Draco.
- Oto Hank Longbottom, brat Franka Longbottoma oraz wuj Neville'a. - pan Weasley wskazał na ciemnowłosego mężczyznę, który ukłonił się nisko.
- A ja jestem Renarda Fox - wesołym głosem oświadczyła rudowłosa.
Mogłabym przysiąc, że słyszałam jak Fleur wydaje z siebie ciche prychnięcie. Niestety reszty "rady" kompletnie nie pamiętam. Siedziałam patrząc się na jaśniejącą w świetle przebijających się promieni słonecznych, twarz Draco. On słuchał uważnie każdego słowa. Moje myśli schodziły to z jego oczu, to na jego uśmiech...
"Zaraz chwila, chyba oszalałam" - upomniałam się w myśli "Czy to możliwe, że się w nim zakochałam?"
***
Marissa McDonely kochała swoją jedyną córkę najbardziej na świecie. Miała tylko ją. Wiedziała jednak, że krew jej matki płynie w żyłach córki. Wiedziała, że kiedyś musi poznać prawdę. Nie spodziewała się jednak nigdy, że kiedy pewnego dnia otworzy drzwi, zobaczy przed nimi córkę w towarzystwie dwóch dziwnie ubranych osób... z tego świata. Siedząc przy kawie i rozmawiając z dyrektorką Hogwartu cieszyła się, że nigdy nie miała skłonności do płaczu.
- Czyli ona będzie pod waszą opieką? - powiedziała tylko patrząc na córkę.
- Zrobimy wszystko co w naszej mocy - zapewnił ciemnoskóry czarodziej.
Arielle patrzyła się na matkę. Cisnęło jej się na usta tyle pytań, zamiast tego podeszła do niej i po prostu ją przytuliła. Bała się w duchu, że może gdy miną te wakacje, nie będzie już miała okazji by to zrobić.
- Kingsley, przynieś proszę torbę, którą przygotowaliśmy dla Arielle. - powiedziała Minerwa McGonagall.
Plan był prosty, ale realizacja mogła okazać się trudna. Mimo to wszyscy wiedzieli, że nie ma innego wyjścia. Bathilda Bagshot przekazała wnuczce zbyt cenną rzecz. Była równie zagrożona jak Hermiona.
>WRZESIEŃ<
Jeśli kiedykolwiek odczuwaliście tremę przed przedstawieniem albo poznaniem nowych ludzi, możecie mi wierzyć, że to nic w porównaniu z tym co czułam 1 września w pociągu jadącym wprost do Hogwartu. Siedziałam w przedziale z Harry'm, Ginny, Fredem i George'm. Ron siedział w przedziale obok z Luną i Neville'm tłumacząc to w sposób niezwykle prymitywny, słowami Nie chcę psuć atmosfery. Ginny nie wiedziała, że Harry chce z nią zerwać. Myślała, że jest przejęty nadchodzącym coraz bliżej dniem walki, widać jednak było, że miała mnie za zagrożenie. Szkoda, że nie zdawała sobie sprawy z tego, w jak wielkim błędzie była. Obiecałam jednak Harry'emu, że nic nie powiem, dopóki sam nie uporządkuje tego w swojej głowie.
- Oh, to cudowne, będziemy mieć razem zajęcia! Będziesz siedział obok mnie? - szczebiotała Ginerwa.
Harry jakby nagle wyrwał się z transu.
- Co? - powiedział i widząc moje potakiwanie głową dodał - Tak, tak...
Resztę drogi rozmawiali o Mistrzostwach Quidditcha i nowym przedmiocie, który pojawia się na siódmym roku, nazwanym originalizm. Dotyczył on pochodzenia magii. Ja siedziałam zaczytana w książce od Neville'a. Dotarłam do strony 251, kiedy pociąg zatrzymał się na stacji.
***
Arielle była w Hogwarcie już od dwóch dni. Denerwowała się. Bała się, że ludzie odkryją, że wcale nie jest czarownicą, że wszystko wyjdzie na jaw... Profesor McGonagall zapewniła ją, że jej różdżka objęta jest takimi czarami, że powinna słuchać jej głosu w 95% przypadków(te słowa wypowiedziała, niemal recytując) To w pewien sposób ją uspokajało. Była jednak nowa, nie znała zwyczajów. Co gorsza musiała być w tym samym miejscu co...
- Pirszoroczni!
Rubeus Hagrid wyraźnie podekscytowany wskazywał na nią i panią profesor. Uśmiechnął się do niej wesoło. Przez ostatnie dwa dni, zdążyła go polubić. To dodało jej otuchy.
***
Pierwszy raz siedząc przy wielkim stole brzuch bolał mnie ze zdenerwowania. Nie było Dumbledore'a, który rozluźniłby atmosferę. Na jego miejscu siedziała jednak Minerwa McGonagall. Spojrzałam na stół nauczycieli. Zastanawiałam się, co tym razem przyniesie nam los. Była tam kobieta o kruczo czarnych włosach, z dużym biustem, którym chwaliła się poprzez dkolt i wydatnymi ustami. Uśmiechnęłam się niemal od ucha do ucha kiedy przy stole zobaczyłam Jestera Jolly. Ten staruszek dalej przypominał mi dawnego dyrektora Hogwartu. Odruchowo zerknęłam na stół Slytherinu, mając nadzieję, że Draco odwzajemni mój entuzjazm. Wśród Ślizgonów jednak nie rozpoznałam jego twarzy. Prawdę mówiąc, nie rozpoznałam żadnej twarzy. Ciągle zapominałam, że Draco ukończył już Hogwart. Podobnie jak wszyscy jego domownicy, których znałam.
- Moi drodzy, rozpoczynający się rok szkolny... jest dla nas wyzwaniem! Droga, którą mamy przed sobą jest ciężka, ale i refleksyjna. Nie zapomnimy nigdy trudu i wysiłku, jaki większość z nas włożyła w obronę tej szkoły. Nie zapomnimy - tutaj pani profesor zrobiła przerwę i spojrzała na Harry'ego - o tych, którzy zginęli.
Na sali panowała idealna cisza. Nawet najmłodsi patrzyli się z powagą.
- Wzniesiemy toast, za Albusa Dumbledore'a. Który nauczył nas walki do końca! Zanim jednak zaczniemy popijać poncz, pozwólmy Tiarze robić swoje!
Ku mojemu zaskoczeniu tiarę przydziału wniosła Renarda Fox. Wesoła muzyka i piosenka Tiary, która po raz kolejny była inna popłynęła przez salę. Mówiła o tym, że dom Gryffindoru zawsze ma kłopoty, ale odwaga mu pomoże. Że Ślizgoni są dobrzy sercem kiedy tylko chcą. Że wiedza Ravenclawu może nam pomóc, a tolerancja Puchonów powinna być dla nas przykładem. Natępnie przydzieliła do domów pierwszorocznych. Na sam koniec czekała nas kolejna niespodzianka.
- Arielle McDonely!
Wszyscy zaczęliśmy patrzeć się po sobie. Przez chwile spojrzenia moje i Rona się spotkały. Natychmiast spojrzałam z powrotem na blondynkę. Tiara przydziału bardzo długo nie wydawała z siebie żadnego odgłosu. Z przerażenia ścisnęło mi gardło. Popatrzyłam z nadzieją na profesor McGonagall.
- To już koniec... - szepnął do mnie zdenerwowany Harry.
Sama nie wiedziałam jak mam się czuć w tej sytuacji. Tiara była na głowie Arielle już dobre 3 minuty. Doskonale wiedziała co jest grane.
"Kto wpadł na taki chory pomysł? Draco na pewno..." przerwałam tą myśl.
Cisza biła wszystkich po uszach. Dyrektorka wyglądała jednak na opanowaną. Gestem ręki uciszyła szmery przechodzące przez salę. Po raz kolejny zapanowała nieskazitelna cisza. Którą przerwało...
- HUFFLEPUFF!
***
Po uczcie Luna chodziła po korytarzu, jak najdalej od swojego dormitorium. Nieobecnym spojrzeniem i lekkim krokiem zbliżała się jednak do portretu Grubej Damy. O ścianę opierał się rudzielec przy, którym jej serce biło szybciej, ale nie potrafiła wyzbyć się swojego rozmarzonego głosu nawet przy nim.
- Tak Ci lepiej.
Uśmiechnął się do niej szczęśliwy.
- Czyli jak? - udawał, że nie rozumie.
Luna jednak nie była typem osoby, która odbierałaby sarkazm. Jej szczery sposób bycia był uroczy i bardzo mu się podobał. Zbliżyła się do niego na krok i spojrzała na niego swoimi dużymi oczami. Uwielbiał kiedy nie była rozmarzona.
- Bez eliksiru. Tak Ci lepiej George. - powiedziała i pocałowała go delikatnie w usta.
***
Chciałam znaleźć Arielle, powiedzieć, że nie jest sama i może na mnie liczyć. Tłum jednak przegnał mnie w stronę dormitorium. Siedząc na łóżku zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi. Ruatha siedziała w sowiarni więc nie miałam nawet jak wymusić na kimkolwiek towarzystwa. Ginny udając, że mnie nie widzi, wyszła do pokoju wspólnego. A ja odczułam wielki brak przyjaciela. I wielki smutek, że Ron nie jechał dziś z nami w przedziale. Nie mogłam uwierzyć, że po tej całej dziwnej sytuacji dalej unika kontaktów ze mną. Kiedy opowiedziałam o niej Draco powiedział, że powinnam dać mu szanse i tajemniczo dodał, że wie, o co w tym wszystkim chodzi i mogę mu zaufać. Pamiętaj o szansy Dracon miał rację. On zasługiwał na szanse. Malfoy, Malfoy, Malfoy. Ciągle tkwi w mojej głowie.
- Zaraz chwila, chyba oszalałam. Zakochałam się w nim. - wyrwało mi się głośno.
Do pokoju ktoś zapukał.
___________________
Mam nadzieję, że wierni czytelnicy nie są na mnie źli, że musieli czekać tak długo. Zawał obowiązków przytłacza pewnie nie tylko mnie. Ale napisałam dla was rozdział i musze przyznać, że sama jestem z niego dumna :D tajemnic ciąg dalszy, część rozwiązana jak zawsze. Ale największa tajemnica wciąż się tu pojawia i wciąż trapi wasze głowy. Kto jest ojcem? Zobaczycie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
uuuu no nareszcie kolejny. :D myślałam, ze się nie doczekam. :D
OdpowiedzUsuńaaa Luna i George hahaha ciekawie się zapowiada. :D
drugi Ron czyżby z przyszłości? :P
niecierpliwie czekam na kolejną część tego cudownego opowaidania, ale błagam szybciej, bo już zapominam co było ostatnio, a od początku mi się nie chcę czytać. ;_;
Weny, weny i jeszcze raz weny. ♥ + czy wspominałam, że cudownie piszesz? ♥
Podziwiam Cię! Myślę, że na świecie jest mało osób, które potrafiłyby wymyślać tak wspaniałe rozdziały. Wszystkie tajemnicę w tak świetny sposób rozwiązywać.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się fakt, iż Arielle trafiła do Hufflepuffu. Może i nie jest czarownicą ale... Wszyscy twierdzą, że Huff to najgorszy dom. Nie potrafię zrozumieć dlaczego. Wiedz, że naprawdę cieszę się, że Arielle przydzieliłaś do domu Helgi.
Znalazłam kilka literówek, ale poza tym większych błędów raczej nie ma :)
Całusy,
Mystery :*
harrypotter-narnia.blogspot.com
Weasley, miałaś racje.. podoba mi się! Ach, ale nie wybacze ci tego straszenia na czacie, Ariana raczej też nie :*
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału, jest świetny. Tajemnice, tajemnice... coraz ich więcej a tym samym, coraz ciekawiej się robi! Luna i George? To chyba nowy parring, ale bardzo intrygujący i ... uroczy! :3
Jestem zdezorientowana tą całą sytuacją z Arielle, mam nadzieję, że nidługo mi to rozjaśnisz. ;)
Bill i Fleur ♥
No i oczywiście to, co tygryski i maleństwa lubią najbardziej! DRAMIONE! Mój szataż jest skuteczny :) Hermiona się w nin zakochała? Szkoda, że Malfoy nie chodzi już do hogwartu. Mam jednak cichą nadzieję, że to on zapukał do drzwi jej dormitorium. *.* cudnoe by było.
Z niecierpliwością czekam na następny.
Pozdrowienia z Wrocławia,
Jas :3
Brał czasu doskwiera również mi także rozumiem Cię.
OdpowiedzUsuńRozdział swietny:)
Weny:)
Pozdrawiam,Lili:)
panstwoweasley.blogspot.com
Świetny rozdział *-* Luna i George... zapowiada się ciekawie :D Czekam a następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog *______________________________________*
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej <3
i Weny życzę :* <3
~Bellatrix
Zostaniesz moją osobistą J.K. Rowling *O* Serio piszesz genialnie <3 Podziwiam Cię i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ! :D.
OdpowiedzUsuń/Black
Hermiona musi być z Draconem ! ♥
OdpowiedzUsuńLuna... i George ? ;o Nie słyszałam o tym parringu ale może być ciekawie ;D
Czekam na nn
Zaje**** czekam na wiecej.
OdpowiedzUsuńJak komus sie nudzi polecam przeczyac mojego bloga. dop go zalozylem i przepraszam za niedociągniecia
http://opowiescomagii.blogspot.com/
Ja Ciebie kocham weasley xD Luna z Georgem? słodko!!! <3
OdpowiedzUsuńNie chcę Dramione! nie rób mi tego :(
idę czytać dalej xD
Rozdział cudowny! ♥
OdpowiedzUsuńLuna i George *-* Uwielbiam :)
Biorę się za czytanie następnego rozdziału ; )
przecież ten jest najnowszy! :D
OdpowiedzUsuńo nie, przepraszam, mój błąd... już za późno na mnie haha :) dziękuję <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudy ♥ Czytam go z zapartym tchem ♥ Twoja twórczość jest niesamowita ♥ Fajne połączenie Luna i George ♥ a tymczasem zapraszam na mojego bloga samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki tobie zaczęłam doceniać Ramione. ;____;
OdpowiedzUsuńTylko błagam. Nie mów ,że to blog Dramione bo się potnę ;____;
Serce staje z każdym nowym wpisem <3
OdpowiedzUsuńNiesamowicie ciekawe :)
OdpowiedzUsuń