Wstęp
Hermiona Granger, postanawia opowiedzieć dzieciom jak doszło do tego, że jest z ich ojcem. Czytelnik od samego początku nie zna jego tożsamości, może się jedynie domyślać kim on jest...
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Coraz więcej zamieszania.
Draco nie był zdziwiony tym, że nikt nie chciał z nim rozmawiać. Z resztą nie wyobrażał sobie, na jaki temat mógłby z nimi dyskutować. Mimo to był nawet wdzięczny Potterowi. Mógł teraz próbować żyć normalnie. Uciekł od tego. Uciekł od NIEGO. Wspomnienia o Voldemorcie dalej wywoływały w nim niesmak.
- Jak... mogłem... być.... taki... głupi? - za każdym słowem kopał barierkę przy schodach.
Rozejrzał się. Był sam. Na tym piętrze nie powinno zresztą być nikogo. Miał jednak wrażenie, że nie jest tu sam. Przystanął w bezdechu. Miał rację. Usłyszał znajome głosy...
***
Gdy dotarło do mnie co się przed chwilą stało byłam w szoku. Pomyślałam o Ginny, o naszej przyjaźni i (co gorsza) o Ronie.
"Jestem taka lekkomyślna!" - myślałam bez przerwy.
Z okna w sypialni Syriusza powiał wiatr. Całkowicie zbita z tropu, usiadłam na łóżku. Nie mogłam już znieść tego, co się ze mną ostatnio działo. Ukryłam twarz w dłoniach wciąż nie wierząc w to, jak byłam głupia.
- Przepraszam... - zaczął Harry, ale przerwałam mu gestem ręki.
- Ginny.
Zrozumiał.
- Ostatnio... Traktuje mnie oschle. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się zbliżyła. Miesiąc temu? Może więcej...
Spojrzałam na niego ze zrozumieniem. Nie tylko ja cierpiałam i nie tylko mi brakowało bliskości.
- Kocham ją Hermiono.
- Rozumiem. Nie wracajmy do tego. - czułam jak serce pęka mi na tysiąc kawałków - Czy mógłbyś zostawić mnie samą?
***
Nie mam pojęcia ile spałam. Ale sen, który mi się przyśnił był gorszy niż koszmar. Śniło mi się, że Draco użył Sectumsempra na Ronie i krzyczał, że jest wysłannikiem Voldemorta, który ma ranić szlamy. A Harry siedział na wielkim tronie z Ginny i szydzili ze związków co chwile odwracając się... Ginny do Neville'a, a Harry do... no właśnie, kim ona była? Dziewczyna miała jasne włosy i przepiękne błękitne oczy. Widać było, że jest drobna. W każdym razie kiedy się tak odwracali zaczynali się całować, a potem wracali do siebie by robić to samo. Na domiar wszystkiego złego stałam na środku całego widowiska przywiązana na pal w ognisku. Nic dziwnego, że otworzyłam oczy natychmiast gdy poczułam coś ciepłego na ręce.
- Budilas sie budilas!
- Teddy! - odetchnęłam z ulgą - Co Ty tu robisz?
Wzięłam malucha na ręce i posadziłam obok siebie. Pogłaskałam go po główce. To była chyba najmilsza możliwa odmiana po tym całym okropnym śnie.
- Dadek w oblasie - roześmiał się uroczo.
- Co takiego? Dziadek?
- Dadek! Dadek!
Zaczęłam się zastanawiać czy mały Ted Lupin wie o czym w ogóle mówi. Ale nagle coś zrozumiałam.
- W obrazie? Teddy... Czy ten dziadek miał długą brodę?
- Blodeeee - zaczął klaskać energicznie.
To przecież było niemożliwe. Kompletnie niemożliwe. Jakim cudem... Przecież portrety w gabinecie dyrektora w Hogwarcie nie mogły tak po prostu wychodzić ze swoich ram.
- Gdzie go widziałeś skarbie?
- Na dole - odpowiedział głos dochodzący z drzwi.
Draco Malfoy stał oparty o framugę uśmiechając się do mnie w... całkiem serdeczny sposób. Przełamałam się by odpowiedzieć mu tym samym. Nie wiedziałam od jak dawna tam stał i co właściwie tam robił. Ale w tym momencie liczyło się coś innego.Podniosłam się z łóżka i zabrałam małego Teddy'ego. Przechodząc koło Dracona poczułam cudowny zapach męskich perfum.
- Dziękuję bardzo - wyrwało mi się zupełnie nieświadomie.
***
Dumbledore. W salonie stała rama na którą gapili się wszyscy. Poza panią Weasley, której tam nie było. Nawet Stworek okazał zainteresowanie.
- Kto przyszedł Minerwo? - usłyszałam dobrze mi znany potulny głos.
Podbiegłam na przód obrazu gdzie wszyscy gapili się na naszego dawnego dyrektora. Każdy miał tą samą uradowaną minę. Dumbledore, nieważne czy na obrazie czy wśród nas wywoływał zawsze aurę radości.
- Panna Granger jak widzę przyniosła nam zmartwienie Molly!
Świetnie było patrzeć jak każdy z miną jakby widział pierwszy raz testrala, rozmawia i żartuje wraz z naszym kochanym brodaczem. Nie było chyba osoby, która nie byłaby tym faktem podekscytowana. Nie wiedziałam jak on się tam znalazł, ale nawet to nie było istotne. Wszyscy byli szczęśliwi. Nawet pani Weasley, która podobno biegała zmartwiona po całym domu szukając mojego małego "zbawcy z pali", cieszyła się jak dziecko. A gdy zobaczyła mnie z Teddy'm wyraźnie poprawił jej się humor. Była tylko jedna osoba, która czuła się niezręcznie.
- Czy mógłbym porozmawiać z dyrektorem, na osobności? - wszyscy spojrzeli na Draco, który nie poczuł albo nie dawał po sobie poznać, że poczuł się skrępowany tą wypowiedzią.
***
- Tak Draco, wiem. Ale myślę, że każdy zasługuje na drugą szanse. Jeśli tylko jest w stanie swój zły uczynek, zastąpić kilkoma dobrymi.
- Robię co się da... - Draco czuł się nieco niezręcznie, właśnie przeprosił obraz za próbę zabicia go.
- Tak czy inaczej przyjmuję przeprosiny. A teraz zawołaj Minerwę, czas wracać do Hogwartu! I jak to się mówi... niezłej balangi życzę.
"Ten Dumbledore... to zawsze był fajny" - pomyślał sobie Dracon.
Skinął głową do dyrektora i wyszedł z pokoju.
***
Większość gości udała się już do domu. Siedziałam samotnie na zardzewiałej huśtawce z tyłu dawnej kwatery, patrząc na niebo. Przed chwilą zaszło słońce. Na tle pomarańczowo-fioletowego nieba widać było już pierwsze gwiazdy. Myślałam o wielu sprawach. O śmierci moich bliskich. O ostatnich wydarzeniach. O tym, że muszę zacząć wszystko z czystą kartą. Że nie mogę dłużej unikać Rona. Patrzyłam na okna w domach i zastanawiałam się, czy rodziny, które tam żyją są szczęśliwe.
"Sądząc po wielkości apartamentów, większość z nich jest po Harvardzie" - zaśmiałam się w duchu, bo znowu pomyślałam o szkole i nauce.
Wszystko zdawało się wrócić do normy. Wraz z powrotem rozmów z Dumbledore'm.
- Przyszedłem się pożegnać - powiedział pojawiając się jakby znikąd Neville.
- Cześć Neville - uśmiechnęłam się.
- To dla Ciebie - wręczył mi książkę.
"Zastosowanie magicznych roślin w daniach obiadowych" - nie czytałam tego, ale koniecznie musiałam to nadrobić. To było bardzo ciekawe. Całkiem grube. Tak na 5 godzin czytania... Hmm... Gdybym zaczęła wtedy może udałoby mi się nie zarwać nocki. Tak, to był wspaniały pomysł.
- Dziękuje! - powiedziałam, ale od razu zorientowałam się, że Neville'a już nie ma.
Otworzyłam więc książkę. Byłam bardzo zdziwiona ile sztuczek w kuchni może zdziałać kilka roślin. Że też ja wcześniej o tym nie słyszałam! Ron by się tak nie denerwował kiedy przyrządzałam te paskudztwa gdy szukaliśmy horkruksów... No tak, znowu Ron. Znowu wspomnienia o związku. Czy wszystko w moim życiu musiało do tego wracać? Podczas gdy ja nie zamierzałam już tego przenigdy robić.
- Całowałaś się z Potterem - to nie zabrzmiało jak pytanie.
Po raz kolejny Draco pojawił się jakby znikąd. Wciąż był obok, za każdym razem wyrywając mnie od jakiś strasznych myśli, zastępując je czymś nad czym musiałam chwile pomyśleć. Na dobrą sprawę, zaczynało mnie to powoli cieszyć.
- Może usiądziesz? - wskazałam miejsce obok siebie.
Nie do końca wierzyłam, że to zrobi. Kiedy jednak usiadł obok, poczułam dziwne ciepło w żołądku. Podobne do tego, po wypiciu piwa kremowego. Spojrzałam na niego. Z bliska jego oczy miały kolor morza, kojarzyły mi się z ucieczką gdzieś daleko, od wszystkiego tego, co złe.
- Całowałam... - powiedziałam po chwili milczenia, nie pytając skąd to wie.
- Pytanie tylko po co?
Popatrzył na mnie. Czułam, że próbuję znaleźć odpowiedź w moim spojrzeniu.
- Jak to po co?
- Fakt, że prawie oszołomiłaś swojego byłego chłopaka, świadczy o tym, że jeszcze o nim nie zapomniałaś. Nie sądzisz?
To było najmądrzejsze. I chyba najdłuższe zdanie, które wypowiedział do mnie Dracon od samego początku naszej znajomości. Zaczęłam się zastanawiać. Nie... To nie tak...
- Po prostu dalej jest mi przykro...
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale 10 minut później płakałam w ramię Malfoya. Opowiedziałam mu wszystko czego się bałam i to jak bardzo cierpiałam. On nie pozostał mi dłużny. Opowiedział o swoich lękach, o Voldemorcie. O terrorze, który go spotkał. O tym, że ojciec groził mu Dumstrangiem jeśli nie będzie tępił mugoli i szlam. Po tym wszystkim jednak wrócił do tematu Rona. Zupełnie jakby wszystko to, co spotkało mnie, było ważniejsze od koszmaru jakim było jego życie.
- Zranił mnie.
- Tak Hermiona, wiem. Ale myślę, że każdy zasługuje na drugą szanse. Jeśli tylko jest w stanie swój zły uczynek, zastąpić kilkoma dobrymi.
_________________________________
Nie wiadomo czy szybko pojawi się 4 rozdział, ponieważ wyjeżdżam w piątek i wracam 25.08 :) Mam nadzieję, że będziecie cierpliwie czekać, bo akcja dopiero się zaczyna!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak zajebiste *0*
OdpowiedzUsuńKocham Dramione wiec nie zostawiaj tego xD
Wspaniały rozdział ♥
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl pisania i całokształt opowiadania :)
Będę czekać wytrwale na nowy rozdział :)
Teraz to już kompletnie nie wiem, kto będzie ojcem dzieci Hermiony :D Końcówka jest genialna! Każdy rozdział coraz lepszy. :) Co tu więcej mówić... Jest po prostu fenomenalnie! :*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i czekam na dalszy rozwój akcji. Jak na trzeci rozdział jest mega ciekawie :D Pozdrawiam, Lili :D
OdpowiedzUsuń<3 Weasley kocham cię! Rozdział super, poza tym... DRACO *.* kocham go więc duuuży +. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i miłego rozdziału kochana!
Pozdrawiam,
Jasmine ;*
happiness-comes-unexpected.blogspot.com
God, nie miłego rozdziału, tylko wyjazdu! :D jestem już nie przytomna.
UsuńPs. Usuniesz weryfikacje obrazkową? Plis :D
kochana, z każdą zmianą na blogu ona mi się włącza od początku :/
UsuńHurrra! Nowy rozdział! xD
OdpowiedzUsuńPost MEGA ^.^ Masz talent. Pisz szybko nn!
I jeszcze ten Draco... Mogę powiedziec tylko: "Mrrrrrr..."
Życzę weny i udanego wyjazdu.
El.;**
Rozdział genialny. Znowu namieszałaś :D Oczywiście to jest świetne, bo nadal nie wiemy kto z kim, gdzie i kiedy :D Życzę weny i nie mogę doczekać się kolejnej części :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog : harmionezakon-feniksa.blog.onet.pl
Pozdrawiam :)
o Boże :O strasznie podekscytowana idę czytać dalej <3
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na więcej!!! :)
OdpowiedzUsuńKońcówka była świetna
OdpowiedzUsuń