Wstęp

Hermiona Granger, postanawia opowiedzieć dzieciom jak doszło do tego, że jest z ich ojcem. Czytelnik od samego początku nie zna jego tożsamości, może się jedynie domyślać kim on jest...

niedziela, 17 listopada 2013

Coś więcej niż ludzie.


Lyar szedł korytarzem i zmierzał na boisko Quidditcha. Na jego twarzy malował się pełen satysfakcji uśmiech. Wszystko układało się po jego myśli. Musiał znaleźć tylko sposób, żeby Astoria przestała mieć zadatki na zdrajcę krwi... Nie mogła mu tego robić. Nie teraz. Pewnie ten głupi wyraz twarzy by się nie zmieniał gdyby długie blond loki nie śmignęły mu przed twarzą w objęciach... Pottera.
- Ekhm. - chrząknął, a Arielle odskoczyła od niego energicznie.
Harry poczuł się jak uderzony w policzek i zagryzając mocno zęby obrócił się na pięcie bez słowa.
- Harry! - krzyknęła Arielle - Harry! Spotkajmy się na kolacji.
Nic nie odpowiadając Potter poszedł dalej, a Lyar odprowadził go wzrokiem, aż zniknął z pola widzenia. Spojrzał pytająco na blondynkę, która lekko się zaczerwieniła.
- Szeroko pojmowany friends zone? - powiedział wreszcie.
- Tak jakby. - poczuła suchość w gardle.


***

 Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że to była randka. Nie całowaliśmy się, nie przytulaliśmy się. Nie trzymaliśmy się nawet za ręce. On nie prawił mi komplementów, a ja nie podziwiałam jego uroku. A przynajmniej nie na głos. Wypiłam kilka kieliszków wina i czułam się nieco rozbawiona całą sytuacją. Po wyjściu ze skrzaciego lokalu spacerowaliśmy po zamku przyglądając się i machając portretom. Nigdy dotąd się tak nie czułam. Nie myślałam o tym z jakiej epoki pochodzą postacie i w jakiej książce muszę sprawdzić o nich informacje. Do końca nie wiedziałam, czy to kwestia wina czy mojego towarzysza.
- To jak tam sprawa z Ronem? - spytał nagle Draco.
- Tak mi też.
- Co Tobie też?
- Mi też ten czerwony król z lokami przypomina Ronalda. - zaczęłam się śmiać.
Dracon parsknął śmiechem, ale popatrzył na mnie w taki sposób, że byłam pewna, że nie ustąpi.
- Kocham go. - wyrwało mi się.
Malfoy zaczerpnął głośno powietrza. A potem uśmiechnął się ciepło i wskazał na kolejny portret mrucząc coś o koziej bródce.

***

Po całym korytarzu przebiegł wesoły głos wychodzący nie wiadomo skąd.
- Dziś ogłoszona zostanie informacja istotna dla wszystkich uczniów. Dlatego dzisiejszy Trening Quidditcha drużyny Ślizgonów zostaje odwołany. Na boisku odbędą się zajęcia, które są obowiązkowe. Zatem do zobaczenia za chwilę - Radarda Fox podkreśliła mocno ostatnie zdanie i umilkła.
Harry zatrzymał się na schodach i kopnął z całej siły w barierkę, żałował, że nie poczuł bólu. Zawrócił natychmiast i pobiegł na boisko. Myślał o niebieskich oczach Arielle. Przez chwile wydawało mu się, że widział w nich, że go kocha. Ale to było niedorzeczne. Nie można było wyczytać z nich czegoś takiego.
"Nie ma na to magii..." - pomyślał i wszedł na boisko.

***

Na boisku ustawiona została wysoka scena, na której stała już Minerwa McGonagall w towarzystwie... Weasley'ów. Złapałam się na tym, że szukam Rona wzrokiem i przeklinałam w duchu za takie zachowanie. Niestety. Zobaczyłam tam jedynie Molly, Artura, Billa, Fleur, George'a i Lunę, którą można było śmiało już nazwać jedną z nich. Stałam razem z Draco na samym przodzie, zastanawiałam się o co chodzi. On nie wyglądał na zdziwionego sytuacją i spojrzał mi prosto w oczy.
- Muszę tam wejść więc... Poczekaj tu.
I odszedł.
- O co tu chodzi? - powiedział stając za mną zasapany Harry.
Pokiwałam przecząco głową na znak, że nic nie wiem i skupiłam cały swój wzrok na scenie. Kiedy boisko wypełniło się już uczniami dyrektorka przerwała ciszę. Jej głos dzięki zaklęciu był głośny i wyraźny.
- Wielu z was słyszało o wydarzeniach, które dotknęło obecną tu rodzinę. To co zaraz usłyszycie, może wydać się dla was szokujące. Proszę wszystkich o wyrozumiałość.
Serce zabiło mi mocniej. Z jakiegoś dziwnego powodu czułam, że to co mają nam do przekazania wcale nie jest dobre. Słońce już zachodziło, a atmosfera mroku zdawała się przytłaczać mnie ze wszystkich stron.
- Ginerwa Weasley, podobnie jak Horacy Sughorn, nie zginęli.

***

Neville obudził sie po raz kolejny na wilgotnej ziemi. Wydawało mu się jednak, że w pomieszczeniu ujest nieco jaśniej. W półmroku dostrzegł drzwi znajdujące się naprzeciw niego. Oprócz tego miejsce posiadało toaletę i betonową płytę, która chyba miała być łóżkiem. Znajdował się chyba w jakiejś starej celi więziennej. Nie było w niej nikogo, a mimo to silnie wyczuwał czyjąś obecność. Nie czuł już bólu w nogach, a gdy ich dotknął, wszelkie rany zniknęły. Podniósł się powoli i podszedł do drzwi. Chociaż był niemal pewien, że to niemożliwe, by stąd wyszedł szarpnął je z całej siły. Jak się spodziewał, były zamknięte.
- Neville, Neville, Neville. - usłyszał leniwe powtarzanie jego imienia.
Rozejrzał się na wszystkie strony. Nikogo nie zobaczył.
- Coraz lepiej widzisz prawda? - śmiech kobiety był perlisty i o dziwo słodki.
- O co w tym wszystkim chodzi?
Usłyszał tupot obcasów, ale nikogo nie widział. Był zupełnie sam, a głos już nie był w jego głowie. Był gdzieś obok, ale sam nie potrafił określić gdzie.
- Lubię Cię Neville. Może dlatego ciągle miałeś oczy i z początku nic nie widziałeś - westchnęła - Kiedy już będziesz gotowy, dostaniesz najlepsze warunki ze wszystkich.
- Gotowy na co? Jeśli się pani podobam to mogło się obejść bez zamykania mnie w jakimś rynsztoku. Swoją drogą wypada się umyć na randkę. - spojrzał na swoje ubłocone ręce.
- Oh Longbottom. Będziesz dużo bardziej doskonały niż teraz. Wierz mi. A teraz lepiej znowu się prześpij, to dobrze Ci robi.
Znowu usłyszał kroki, które stopniowo stawały się ciche, aż w końcu nie było ich słychać wcale.

***

Dostrzegłam w tłumie Arielle i skinęłam do niej ręką, która zatrzymała się w miejscu na słowa dyrektorki, a wszystkie oczy skierowały się na mnie. McDonely uratowała mnie podchodząc energicznie i opuszczając ją. Zaraz za nią przyszedł Lyar i uśmiechnął się do mnie wesoło. Na scenie nagle zapanowało zamieszanie. Zza kurtyny wyszedł Ron i Fred prowadząc dwie osoby z różdżkami wyciągniętymi za ich plecami plecami.
- Mój Boże. - spojrzałam na Harry'ego, który zrobił minę jakby miał zwymiotować.
Na scenie kroczyła boso, w granatowej sukience, Ginny Weasley. Wyglądała jednak nieco inaczej. Na jej twarzy malował się złośliwy uśmiech i machała kajdanami. Obok niej, szedł również zakuty i szyderczo patrzący Horacy Slughorn. Wyglądał na młodszego. Właściwie i on i Ginny nabrali jakimś dziwnym sposobem piękna, które było jednocześnie przerażające.
- Zostało na nich użyte zaklęcie, którego nikt z nas nie zna. Dlatego, macie zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji jaka nad wami...
- Ale jesteś nudna babciu. - głos Ginny był obcy, ale i równie głośny jak dyrektorki.
- Ginerwo zachowuj się, ona wystawia nas na tej rewii mody. - mówiąc to, Slughorn do mrugnął do mnie.
McGonagall wykonała ruch różdżką, a ich kajdany zaświeciły się. Na ich twarzach pojawił się ból. Nie odezwali się już.
- Sytuacji jaka nad wami ciąży. NIKT. Powtarzam nikt, nie ma prawa po godzinie 20 wychodzić z zamku. Wszystkie wyjścia do Hogsmeade zostają odwołane. Do momentu aż nie znajdziemy sprawcy oraz przeciwzaklęcia.
Ginny parsknęła śmiechem. Był obrzydliwy. Piskliwy i wbijający się we wszystkie części ciała. Odgarnęła włosy do tyłu i podeszła o krok do przodu. Rozejrzała się w tłumie i pomachała nam. Czułam, że uginają się pode mną kolana, a Lyar łapie mnie i stawia na równe nogi. Ona zaś spojrzała w stronę pana Weasley'a i wykonała taki gest językiem, że Molly omal nie sięgnęła po różdżkę.
- Czy wy wszyscy, naprawdę myślicie, że chodzi nam o waszych nic nie znaczących uczniów?
NAM. Powiedziała NAM... Harry zaciskał dłonie w pięści tak mocno, że stały się już sine. Ginny zrobiła krok w lewo do Draco. I szepnęła mu coś do ucha, a potem zgięła się w pół gdy kajdany zabłysły.
- Dość tych bredni.
- Jesteś beznadziejna... Babciu. - powiedział nagle Slughorn, który nie wiedzieć jakim sposobem nagle trzymał w ustach fajkę. - Dumbledore był zawsze dziesięć kroków przed Tobą.
- Oh chodzi nam o nie. - spojrzała wprost na mnie i Arielle.
 Przez chwilę poczułam, że świat zawirował. A Arielle mówi coś o tym, żebym nie mdlała jak w Hogsmeade. A więc to tak... Ocuciłam się po Harry wstrząsnął mną i spytał czy wszystko w porządku. Nie zdążyłam odpowiedzieć.
- I trochę o niego. - wskazała na Harry'ego dłońmi w kajdanach. - Chcę go zamordować.

***

Draco stał na scenie i żałował, że nie uprzedził Hermiony, o tym wcześniej. Wyrzuty sumienia targały nim ze wszystkich stron, ale twarz pozostała niezmienna. Cały Zakon wiedział, że to ryzykowne, ale gdyby tego nie zrobili znaleźli by się śmiałkowie łamiący przepisy. Ginny szepnęła mu coś o sypialni, a on odskoczył wyjmując różdżkę. Słowa wypowiadane przez ich więźniów były w pewien sposób pociągające, co strasznie go przerażało. Jester Jolly i Hagrid skinęli na niego zza kurtyny. Wyszedł czując na sobie spojrzenia wszystkich i cichy szept Ginny.
- A może w gabinecie babci?
Dreszcz przeszedł go po plecach, bo mimo, że nigdy nie podobała mu się ruda jej słowa teraz brzmiały strasznie kusząco. Otrząsnął się i podszedł do nauczycieli. Pokazali mu księgę.
- To odpowiedź na ta małą Arielle, cholibka! Sam zem się zdziwił jak żem to znalazł.
Patrzył się jednak daleko na scenę i widać było, że przeraża go ta sytuacja. Draco spojrzał na nich pytająco. Pierwszy odezwał się Jolly.
- To książka Twojego ojca.



_________________________


 Z dedykacją dla SP <3
Chyba jest za krótko, ale gdzieś już w połowie pisania rozbolała mnie głowa, więc musicie mi wybaczyć. Mam nadzieję, że się podoba. Zachęcam do zostawiania komentarzy. Niedługo będę potrzebowała Waszej pomocy ^^



12 komentarzy:

  1. Dziękuję za dedykacje <3
    Rozdział nareszcie nabiera kolorów- Ja ( Ginny) jednak żyję ^^
    Mam nadzieję że w przeszłości dojdzie do czegoś więcej między Draconem a Hermioną <3
    Rozdział ogólnie super

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś dopiero odkrylam Twojego bloga, masz talent dziewczyno :)
    Z niecierpliwością będę czekać na dalsze części :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że będzie więcej Dramione i że wyjaśni się kim jest ta kobieta od Neville'a ,rozdział super

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz cudny szablon :D sama robiłaś ? ♥ Co do treści OMG *___* Ginny i Horacy żyją, bardzo się cieszę ♥ tylko że dziwnie się zachowują :c "Ale jesteś nudna babciu" pozdro z podłogi hahaha ^^ Dziwne to wszystko ale podoba mi się to ♥ rozdział tajemniczy ale i cudowny :* Wspominałam że drukuje wszystkie twoje posty i ciągle je czytam. Zapraszam do mnie na nowy rozdział samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak sama <3 haha no ja je często poprawiam więc możesz mieć nieaktualne :D ale miło

      Usuń
  5. Po raz kolejny musiałam nadrobić parę rozdziałów. :) Nigdy nie przestanę zachwycać się Twoją twórczością, nigdy.. ♥
    Tak bardzo się cieszę, że Ginny i Slughorn żyją, aczkolwiek ich zachowanie jest troszeczkę dobijające :/ i żałosne.? Tak. Chyba to też. Faktycznie, rozdział krótki, ale to nic.. pozostawia niedosyt i niecierpliwość czekania na nowy rozdział *o*
    Hermiona kocha Ron'a *.* Jestem ciekawa co wyjdzie z tego wszystkiego i z tej sytuacji, jak Draco będzie się później zachowywał i w ogóle : ) .
    Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów *.* Czekam z ogromną niecierpliwością i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawaliste <3 Czekam na kolejny rodział :D

    Jeśli nie macie jak ja co czytać w między czasie czytajcie to : http://dramione-story.blogspot.com/p/rozdziay.html zawalisty dramione <3

    OdpowiedzUsuń
  7. CzekamCzekamCzekamCzekam na kolejny rozdział!
    Za każdym razem jak wchodzę na Twój blog czytam wszystkie rozdziały od początku i nie przestaję się zachwycać!
    Masz talent!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja Cię kręcę ;o KIM ONI SIĘ STALI? Cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Już chyba wolałam żeby Gin umarła niż stała się takim...czymś. o.O Strasznie kombinujesz ale to chyba sprawia, że chce się czytać dalej :D
    Więc właśnie to idę robić ;)

    OdpowiedzUsuń