Przeglądając rzeczy w mojej szafie zdałam sobie sprawę, że... Nie mam ani jednej sukienki. Znalazłam jednak starą czarną, luźną u dołu spódnicę. Okazała się jednak być krótsza niż przypuszczałam i kiedy miałam ją na sobie ostatnio. Chciałam wyglądać ładnie już kiedy Draco się pojawi. Wiedziałam jednak, że chcę, żeby Ronowi również wyskoczyły gałki oczne. Mimo słonecznej pogody na zewnątrz było chłodno. Dobrałam więc do spódnicy zwykłą szarą bokserkę i zarzuciłam biały miły sweter, w czarne serca. Efekt był całkiem niezły. Patrząc w lustro przez chwilę miałam wrażenie, że patrzę na kogoś innego. Włosy uplotłam w niedbały warkocz, po prawej stronie głowy. Nigdy dotąd tak nie dbałam o wygląd.
- I nigdy dotąd nie zakochałam się w dwóch mężczyznach na raz. - powiedziałam do Krzywołapa leżącego w wannie.
***
Pokój wspólny Ślizgonów bił zielenią po oczach. Astoria siedziała z rękami skrzyżowanymi na piersiach, czytając list położony na swoich kolanach. Była wyraźnie niezadowolona. Jej kuzyn natomiast z podejrzanym uśmieszkiem machał różdżką w te i z powrotem. Poruszał medalionem z godłem domu w powietrzu, obserwując bacznie Astorie. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Musisz się tak głupio szczerzyć? - odezwała się w końcu Greengrass.
Kuzyn przestał poruszać różdżką, ale jego mina pozostała niezmienna.
- A co, może Twój Smokuś nie zgodził się iść z Tobą na bal? - wskazał na list wiedząc, że trafił w sedno.
Wściekła Astoria zerwała się na równe nogi i stanęła przy kuzynie. Była wysoka i szczupła, wciąż jednak nieco niższa od Lyar'a, jej kasztanowe włosy idealnie współgrały z zieloną barwą krawatu. Można było pomyśleć, że z tą wściekłą miną jest czymś w rodzaju demona. Piękna, ale zła. Spojrzała mu w oczy.
- Nie Twój zasrany interes! Myślisz, że jesteś lepszy ode mnie? Z kim idziesz na bal?
Nagle jego wyraz twarzy uległ zmianie. Był... pusty. Astoria przez chwilę się zawahała.
- Z Arielle McDonely. I nawet nie próbuj wchodzić mi w drogę. - wyrwał jej jednym ruchem list z ręki. - A to, możemy wyrzucić. Nie będziesz zadawała się z tchórzem, ze zdrajcą Czarnego Pana. Przestaniesz wreszcie być wyrzutkiem naszej rodziny!
I nie zważając na łzy kuzynki, pstryknął palcami, a kartka stanęła w ogniu.
***
Czas do wieczora płynął mi strasznie wolno. Nie mogłam się skupić w bibliotece. Wciąż przypominałam sobie to co zobaczyłam w myślodsiewni. Zastanawiałam się, czy to możliwe, że Bathilda Bagshot, całą swoją wiedzę oraz popularność zawdzięczała listom, które znalazła właśnie tam? Dodatkowo rozmyślałam jeszcze o Draco i Ronie. Siedziałam tak już trzecią godzinę. Zegar wskazywał na 19:45. Malfoy miał się pojawić już za 15 minut, podniosłam więc swoje rzeczy i udałam się do wyjścia, przechodząc przez czytelnie usłyszałam szepty kilku Krukonów z piątego roku. Ta spódnica zdecydowanie była za krótka. Już miałam wychodzić, kiedy nagle...
- Nie wierzę Horacy, że się na to godzisz! - usłyszałam wyraźnie zdesperowany żeński głos.
Ukryłam się za jednym z regałów. Horacy Slughorn stał naprzeciw nowej nauczycielki, która wpatrywała się w niego wyraźnie zaskoczonym wzrokiem.
- To rozkaz dyrektorki, przestań mnie męczyć Railler.
A więc tak miała na imię ta kobieta. Tylko o co jej właściwie chodziło...
- Daj spokój! Slytherin to potężny dom. Potrafi sobie radzić sam. Jego celem zawsze było ukazanie tego, a nie bratanie się z mieszańcami i szlamami! - tym razem w jej głosie nie było słychać desperacji, a jedynie dumę. W tym momencie z regału za którym stałam spadła książka. Odsłaniając idealnie miejsce w którym stałam, zrobiłam z przerażenia wielkie oczy.
- Panna Granger, jak miło panią widzieć. - powiedział Slughorn z uśmiechem. - Chyba upadła pani książka.
Podał mi egzemplarz Zaczynam z runami. Podziękowałam. I chciałam udać się do wyjścia.
- Po co uczennicy ostatniego roku taka książka? - Railler patrzyła się na mnie, a z tej odległości jej oczy wydały mi się być... krwiście czerwone.
- To nie dla mnie. - mruknęłam i pośpiesznie wyszłam z biblioteki. Na całe szczęście tuż przed nią wpadłam na znajomą mi osobę.
***
- Draco! - rzuciłam mu się na szyję zupełnie niekontrolowanie.
Nie zdawałam sobie sprawy, że do tej pory jeszcze nigdy się tak z nim nie witałam. Nie wiedziałam nawet, czy traktuje mnie jak przyjaciółkę. Widząc jego zdziwione spojrzenie odsunęłam się pośpiesznie. Z jego twarzy poza zaskoczeniem, niewiele mogłam odczytać. Nie odzywał się dłuższą chwilę.
- Coś nie tak? - spytałam w końcu. - Przepraszam...
- Nie. Wszystko dobrze, tylko...
***
Harry siedział z Ronem gapiąc się w kominek. Mimo dziwnych relacji rudzielca z Hermioną, Harry dalej uważał Rona za swojego przyjaciela. A kiedy ten przyszedł i powiedział, że musi mu o czymś powiedzieć, chętnie chciał go wysłuchać. Mimo to odczuwał, że to jakiś rodzaj zdrady na Hermionie.
- Słyszałeś o tym, że Hermiona zerwała ze mną, bo widziała jak całuję się z Luną? - powiedział w końcu.
Potter po tym zdaniu poczuł, że to naprawdę może być zdrada na przyjaciółce.
- Słyszałem - odpowiedział wolno.
- To nie byłem ja. To był George. Użył eliksiru, bo był w niej zakochany, a uważał, że ona kocha mnie. Sądził, że zginie i nigdy jej nie pocałuje. Ona i tak domyśliła się kim jest. A teraz są w super szczęśliwym związku.
Tego Harry na pewno się nie spodziewał. Właściwie nie wyobrażał sobie kogokolwiek z Luną. Ale nie to miało tutaj największe znaczenie.
- Hermiona powiedziała, że ostatnio było was dwóch. Znaczy, dwóch Ronów. - miał nadzieję, że nie pożałuje, że właśnie mu to wyznał.
- Wiem o tym. A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze?
Ron wstał i kopnął najbliższą rzecz na podłodze, która trafiła prosto w Krzywołapa. Kot najeżył się złowrogo i wysunął pazury, po czym zniknął uciekając w stronę schodów.
- Żadnym z nich, nie byłem ja.
***
Spędziłam wieczór na błoniach z Draco, który momentami zdawał się być myślami gdzieś daleko. Nie chciał mi się zwierzać. Właściwie coraz bardziej miałam wrażenie, że wymyśliłam sobie tą przyjaźń, a on mnie nie lubi. Tylko zwyczajnie mnie chroni z resztą ludzi. Mimo wszystko uszanowałam jego zdanie widząc cierpienie w jego oczach kiedy spytałam, czy chce mi coś powiedzieć. Rozstaliśmy się tuż przy wejściu do szkoły, bo on musiał się udać do profesor McGonagall. Już wchodziłam na pierwsze stopnie, gdy słysząc jego głos przeszył mnie dreszcz.
- Hej Granger - zabrzmiał jak dawny, szyderczy Draco i dodał. - Wyjątkowo lubię to, że jesteś mugolką. Dzięki temu, możemy teraz spędzać czas. Trochę głupie te okoliczności.
I odszedł.
> GODZINA PRZED BALEM <
Na rzecz balu Minerwa McGonagall, połączyła dormitoria. U Gryfonów, znajdowali się teraz również Puchoni. A u Krukonów, Ślizgoni. Mieliśmy wspólnie szykować się do wielkiej uroczystości. Bardzo mi to odpowiadało. Podczas wakacji, spędziłam wiele czasu z Arielle i czułam się razem z nią jak z młodszą siostrą. Młodszą, bo wiecznie musiałam jej coś tłumaczyć.
- Haha, Arielle, gdyby rzucił na Ciebie Imperiusa, byłabyś jak chodzące zombie! - śmiałam się czesząc jej włosy, kiedy siedziała na wielkiej pufie.
- Ja po prostu dalej nie wierzę, że... nie pójdę z Harry'm. Jest mi przykro.
Jej ciemne blond włosy, wyglądały w tym świetle wyjątkowo jasno. A z miną, którą właśnie zrobiła wyglądała jak smutny anioł. Była naprawdę piękna. Nie dziwiło mnie, że jej urok zadziałał nawet na Ślizgona. Z resztą oni chyba lubili postępować wbrew swojej naturze. Stawiać sobie wyzwania. Westchnęłam myśląc o Smoku.
- Poznałaś już Draco podczas wakacji. On też jest ze Slytherinu. Był. - poprawiłam się szybko.
- Masz rację. Po prostu, po tym co mi opowiedziałaś, o tej kobiecie...
Zamknęła oczy. Po chwili jednak wstała i w lekki sposób zmieniła temat. To była jedna z tych cech, które w niej uwielbiałam. Nigdy niczego nie drążyła, w przeciwieństwie ode mnie.
- Chodź, obejrzymy te moje sukienki i znajdziemy coś dla Ciebie.
Po raz kolejny przypominała Anioła, tym razem, ze względu na uśmiech.
***
Ron po raz kolejny wpadł na "genialny" pomysł i postanowił, że razem z Harry'm zaproszą siostry na bal. Dzięki Bogu ich szaty wyjściowe nie wyglądały już tak tragicznie, a właściwie były nimi... garnitury. Ku ich zaskoczeniu Pani Weasley właśnie je im przysłała. Przymierzyli je i spojrzeli na siebie nawzajem.
- Wyglądasz jak Stworek w ciuchach Pani Black - powiedział w końcu Ronald.
- Widziałeś kiedyś głodnego trytona?
Rudzielec popatrzył się na niego z zaciekawieniem. Harry poprawił okulary i dodał:
- Spójrz do lustra.
***
Ubrałam czarną, przylegającą do ciała sukienkę. Arielle była mniejsza niż ja, więc ta również okazała się być do połowy mojego uda. Była tylko na jedno ramię. Ubrałam złoty łańcuszek i baleriny w tym samym kolorze. Jej wybrałam sukienkę, która fantastycznie podkreślała to, jaką ją widziałam. Była biała i sięgała do kolan. Miała pomarszczony dekolt, a pod nim białe różyczki. Na samej górze, były srebrne elementy. A dół sukienki był strasznie delikatny. Ubrała do niej brązowe szpilki, na które koniecznie się uparła. Mimo swojej nieprzeciętnej anielskości, miała też pewnego rodzaju pazur, który chciała podkreślić. Z racji, że dormitoria były otwarte dla wszystkich, nasi panowie, wyjątkowo mogli po nas przyjść. Więc podekscytowane poprawiłyśmy włosy, kiedy usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Brunet był wyraźnie zaskoczony kiedy mu otworzyłam. Dopiero gdy spojrzał na Arielle na jego twarzy pojawił się... nie do końca byłam pewna czy zachwyt. Było w tym coś dziwnego.
- Cześć McDonely, już się bałem, że podali mi zły adres. - uśmiechnął się do mnie i podał mi dłoń. - Jestem Lyar. A Ty pewnie Hermiona Granger?
- We własnej osobie. - poprawiłam nerwowo kosmyk włosów.
- Pozwolisz, że porwę, tą... Anielice.
Ostatnie słowo wypowiedział w naprawdę dziwny sposób. Choć pewnie dlatego, że nigdy dotąd nie widział kogoś takiego jak ona.
***
(Włączcie sobie Macklemore - And We Danced na ten akapit, to było moją inspiracją)
Bal trwał już dobre 20 minut. Harry tańczył z nijaką Dafne, a Ron z jej siostrą Astorią. Obie były Ślizgonkami. Jednakże para Pottera, wcale nie udawała, że go nie lubi. Dziewczyna Rona natomiast była zachwycona ich towarzystwem, wciąż przepraszając za swoją "nadąsaną" siostrzyczkę. Kiedy w końcu Ron zaproponował, że pójdzie po coś do picia, Harry podążył za nim. W tłumie zobaczył Arielle, tańczącą z wysokim chłopakiem, który szeptał jej coś do ucha. Wyglądała fantastycznie. Harry mógłby tak stać i gapić się na nią przez wieki, gdyby nie zorientował się, że Ron już dawno dotarł do stolika z napojami.
- Widziałeś Hermione? - powiedział Harry.
Ron ledwo przekrzyczał muzykę odpowiadając mu:
- Nie! Pewnie migdali się w kącie z tym palantem!
Harry nie był taki przekonany. Skoczna muzyka, wprawiała go powoli w radosny nastrój. A kiedy zobaczył Lunę w jaskrawo różowej sukni tańczącej coś w rodzaju tańcu robota z George'm, postanowił, że będzie się dobrze bawił mimo wszystko. W oddali zobaczył Neville'a w towarzystwie Ginny. Kiedy piosenka się zmieniła na jeszcze bardziej rytmiczną, do sali wszedł Hagrid w towarzystwie Olimpii. I zaczęli tańczyć tak, że cały parkiet energicznie podskakiwał pod ich ciężarem. Nawet Dafne się rozchmurzyła. Harry postanowił to wykorzystać i przeszedł wprost do niej podając jej napój. Wyglądała zaskakująco inaczej uśmiechnięta i odłożyła ich drinki na najbliższy stolik i porwała Harry'ego na sam środek parkietu, tuż obok Arielle i tajemniczego bruneta, który trzymał ręce na jej ciele nieprzyzwoicie nisko. Wszyscy byli w niesamowicie dobrych humorach. Harry mimo tańca z Dafne całą uwagę skupiał na Arielle. Z bliska wyglądała jeszcze lepiej, loki opadały jej na odsłonione plecy, a oczy miała tak błyszczące i tak wpatrzone w... Nie w niego. Kiedy ktoś pogłośnił muzykę, jej partner przyciągnął ją blisko siebie i pocałował bardzo namiętnie. Patrzył się wprost na... Niego. Dobrze wiedział, że Harry ich obserwuje, potem pociągnął Arielle za sobą i zniknęli w tłumie.
- Nawet Cię lubię. - krzyknęła mu wtedy do ucha Dafne.
***
Patrzyłam na zegarek, mijały sekundy, minuty... A Draco wciąż nie przychodził. Po 20 minutach, zdjęłam buty zrezygnowana i strasznie smutna. Z trudem powstrzymałam się od łez. Położyłam się na łóżku i patrzyłam na błonia przez okno. Chyba jednak miałam rację. Nie lubił mnie. Musiał tylko mnie chronić. A ja głupia zakochałam się w nim jak jakaś mała 5 letnia dziewczynka, w starszym koledze siostry. Poczułam pierwszą łzę na policzku, kiedy drzwi się otworzyły. Odruchowo usiadłam. Draco patrzył na mnie przepraszającym spojrzeniem.
- Możesz wyjść. Nie chcę iść na ten głupi ba...
Nie skończyłam zdania, bo już leżałam na łóżku pod ciężarem Draco, który pocałował mnie z takim tempem, że ledwo udało mi się łapać jakkolwiek oddech. Po czym nagle wstał. Poprawił garnitur. Podał mi rękę, żeby pomóc wstać i powiedział:
- Od zawsze najlepszy sposób na to, żeby kobieta przestała narzekać.
***
( Tym razem Fergie -
- Ron chyba nie chce Twojej szansy - powiedział mi do ucha i obrócił mnie za rękę.
Pokiwałam tylko potwierdzająco głową. Nie chciałam rozmawiać o Ronie. Nie teraz. Po chwili zrozumiałam, czemu o to spytał. Obok Astorii dojrzałam jego rudą czuprynę, znajdującą się nieprzyzwoicie blisko. Mimo, że nie powinnam się tak czuć poczułam mocne ukłucie w sercu. Mimo to wróciłam do tańca i przez reszte wieczoru śmiałam się razem z Draconem, Arielle i Lyarem. Ten ostatni traktował Draco jak powietrze.
- Chodźmy na chwilę - powiedział do Arielle koło 23.
Już nie wrócili.
***
Bal skończył się o godzinie 1. Część gości była absolwentami, musieliśmy więc odprowadzić ich do Hogsmeade. Hagrid odprowadzał Olimpie szepcząc jej coś do ucha. Ja szłam obok Malfoya w ciszy, zastanawiając się o czym myśli. Renarda Fox szła tam jakby bez powodu rozglądając się na wszystkie strony. Przypominała mi Lunę, ale nie w ten szalony sposób. Była po prostu beztroska. Chwilę staliśmy na stacji i w końcu przyjechał pociąg.
- HERMIONA NA ZIEMIE! - ryknęła Fox.
Tylko tyle zdążyłam usłyszeć przed wielkim hukiem i milionami zielonych świateł padających ze wszystkich stron. Jednocześnie ujrzałam też mnóstwo czerwonych. W pyle ujrzałam pana Weasleya, który krzyczał coś, czego ja nie mogłam dosłyszeć. Rozglądałam się przerażona na wszystkie strony i schowałam za najbliższą beczką wina, przy pobliskim pubie. Szukałam wzrokiem osób, które znałam. Hagrid rzucał właśnie... chyba człowiekiem. Omal nie pisnęłam. Wszędzie było mnóstwo kurzu, a światła latarni zgasły. Panowała ciemność, a przebłyski zaklęć były jedynym źródłem światła. Patrzyłam z przerażeniem na wszystkie strony, przysięgając sobie w duchu, że już zawsze będę nosić przy sobie różdżkę. Zobaczyłam Draco. Obok niego mignęło zielone światło. I nagle zniknął w kurzu i mroku.
__________________
Kochani. Pierwsza z moich informacji jest taka, że bardzo was proszę o wzięcie udziału w ankiecie, która jest po prawej stronie. Druga jest taka, że nie wiem tak naprawdę ile osób to czyta. Więc zostawiajcie komentarze. Kolejny post pojawi się dopiero, kiedy będzie tu ich przynajmniej 10. Ponieważ ostatnio zastanawiam się, czy nie produkuję się na marne :/ no i co tu dużo mówić... TAJEMNICE. Wszędzie. W tym rozdziale jest ich chyba więcej niż we wszystkich poprzednich razem wziętych. Mam nadzieję, że posłuchaliście piosenek, bo moim zdaniem idealnie oddały sytuację :D
Kckckckckckckckckckckckckckckckckckc <3!
OdpowiedzUsuńDraco pocałował Heeermi! Draco pocałował Heeeermi!Draco pocałował Heeeermi!Draco pocałował Heeeermi!
Ale ani waż mi się go uśmiercić ;-;
Czekam na NN <3
Weeeeny :*
Draco pocałował Heeeermi!Draco pocałował Heeeermi!Draco pocałował Heeeermi!Draco pocałował Heeeermi! <3
~Bellatrix
WIELKIEJ pufie powiadasz? :* nie przesadzajmy. ^^
OdpowiedzUsuńDramione się rozkręca. :3 i dobrze. :D
relacja Arielle i Lyar . ♥
piosenki rzeczywiście pomogły się wczuć. *u*
dużo Ślizgonów. :3
życzę weny i szybko pisz następny. ♥
Super rozdział *-*
OdpowiedzUsuńChce więcej Dramione, Arielle i Lyar'a, i George'a i Luny <3
Czekam z niecierpliwością na następny :)
Tonks :3
Rozdział magiczny i cudowny jak zawsze ♥ Dramione ♥ Mam nadzieje że Draconowi nic nie będzie ♥ Nie przejmuj się komentarzami, ja pod ostatnim postem mam tylko 5 :( samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com
OdpowiedzUsuńczekam na dalszy ciąg!
OdpowiedzUsuńTak jak prosiłaś zagłosowałam w ankiecie :) Również możesz mieć pewność, że czytam Twojego bloga i jestem Twoją wierną fanką ♥
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału.. po prostu genialny *-*
Cudownie się czyta, z taką łatwością. Piszesz naprawdę wspaniale! :) Nie długo skończą mi się pomysły na komentowanie Twojego bloga xD
Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się znajomość Draco i Mionki, no i oczywiście mam nadzieję, że Draconowi nic się nie stało :) Hagrid zawsze spoko ^^. Lubię też bardzo wątek George x Luna . Według mnie są dla siebie stworzeni ♥ Interesuje mnie też to jak potoczy się los Arielle i jej znajomość z Lyar'em ;) Także, czekam do następnego i mam nadzieję, że trochę zmotywowałam Cię tym komentarzem do dalszego pisania! :) Pozdrawiam i mnóstwo weny życzę ♥
Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŻeby to czytać muszę zamknąć się w pokoju bo zbyt się podniecam <3<3<3
Veny życzę
Cudo.
OdpowiedzUsuńEch normalnie tyle sie dzieje :D
|Weny.
Pozdrawiam,Lili :)
Cieszę się, że wpadłam na Twój blog. Lubię takie blogi, ponieważ piszesz go lekkim piórem, i łatwo się go czyta. Piszesz dobrze pod względem gramatycznym stylistycznym i logicznym. Pisz dalej, masz ogromny potencjał na pisanie książek. Dzisiaj przeczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały, i zauważyłam już zmianę w Twoim stylu między pierwszym, a obecnym rozdziałem. Nie martw się odnośnie komentarzy; na początku zawsze jest ich mało. Wiem to, bo sama kiedyś prowadziłam bloga, którego usunięto po hacku na moim starym koncie. Mam nadzieję, że za parę lat zobaczę Twoje narazie nieznane mi nazwisko, na którejś z bestsellerów w księgarni. Ogromnej ilości weny twórczej życzę ;>
OdpowiedzUsuń~Julia, nowa wierna czytelniczka ;D
jest mi strasznie miło, że ktoś ma na to ochotę :D
Usuńwyznam szczerze, że zmiana stylu jest celowa i kontrolowana, bo wprowadzenie miało być delikatne i zachęcające. teraz piszę z ciągłym napięciem i przede wszystkim.... spontanicznie! a to dodaje temu troche mnie.
jak chodzi o książkę, wypatruj takiej, w której główną postacią jest Arielle McDonely, bo o takiej myślę i będzie to fantastyka ^^
no i dziękuje <3
Mój zachwyt postacią Arielle- ciąg dalszy. :D
OdpowiedzUsuńWyglądała jak Anielica powiadasz? Czyli dokładnie tak jak sobie ją wyobrażałam :) Jest wspaniałą postacią. Jeśli chcesz napisać książę, tak jak napisałaś w następnym poście, to wybór Arielle na główną bohaterkę jest świetny. Trafiłaś w dziesiątkę. ;)
ROOON <3 On jest taki fajny... Wiesz co? Jestem przekonana, że to właśnie Ron będzie ojcem. Jestem wręcz tego pewna ;p
A pod względem bardziej stylistycznym:
1. Z pewnością już to pisałam, ale się powtórzę: masz wspaniały styl. Lekki, przyjemnie czyta się linijkę po linijce.
2. Ostatni akapit: wow *-* Najlepszy ze wszystkich. Serce waliło mi ze strachu O.o Wspaniale opisałaś toczącą się akcję.
3. Secrets. Secrets everywhere. That's great.
Moje uwagi:
"Widziałeś Hermione?" Jak na mój gust powinno być HermionĘ.
A co do ankiety:
Mój głos oddałabym (gdyby nie to, że się nie załapałam) na opcję: Nie, to bez sensu. Szczerze, uważam, że jest to bez sensu. Według mnie jest świetnie tak jak jest teraz. Ciężko mi uzasadnić swój wybór- po prostu wolę czytać opowiadanie typu: więcej akcji, mniej romansów. :)
Podsumowując: jaram się jak Reksio szynką Twoim blogiem! ;3 Jest cuuudowny <3
Mystery :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń♥♥♥CU-DO-WNE!!!♥♥♥ ładnie proszę daj więcej Drakona☺ czekam na więcej
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz. Więcej, chcę więcej. Nie waż się teraz przerywać pisania, bo Cię znajdę i siłą przymuszę, żebyś nie marnowała talentu. Daj więcej Dramione <333 Życzę weny ;)))
OdpowiedzUsuńPRZEPIĘKNE <3
OdpowiedzUsuńNie podobają mi się te Twoje piosenki xD ale poza tym całkiem dobry rozdział. Cieszę się, że zaczęło się wyjaśniać z Ronem... JAK JA NIE CIERPIĘ DRAMIONE o.O dobra, idę czytać dalej...
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo tajemnicze i jeśli mam być szczera to wolałabym by Harry nie byl z tą Arrielle ... I mam pytanie czemu nawet słowem nie wspominasz o Pansy, Teodorze, Padmie, Parvati itp :(
OdpowiedzUsuńGenialne <3 Mam nadzieję,że Hermiona będzie z Draconem :3 I że nic jej się nie stanie ;>
OdpowiedzUsuń