Wstęp
Hermiona Granger, postanawia opowiedzieć dzieciom jak doszło do tego, że jest z ich ojcem. Czytelnik od samego początku nie zna jego tożsamości, może się jedynie domyślać kim on jest...
wtorek, 5 listopada 2013
"Lecz walka o jej serca krwawą się okaże"
Ron stał razem z siostrą przed wejściem do Hogwartu. Ginny w granatowej sukni do kolan, wyglądałaby niesamowicie elegancko, gdyby nie fakt, że zdjęła obcasy i odrzuciła je na bok. W koku wyglądała bardzo poważnie, ale gdy tylko się odzywała, człowiek od razu zaczynał rozumieć jak bardzo pogodną postacią jest Ginny Weasley. Mimo tworzonej przez lata skorupy, wewnątrz była ciepłą osobą. Ron, który kiedyś bardzo się o nią martwił zrozumiał wreszcie jak silną osobę ma w rodzinie.
- To była magiczna noc. - powiedziała w końcu ruda.
To były ostatnie słowa jakich Ron, spodziewałby się po Ginny. Ale jeszcze bardziej nie spodziewał się tego co wydarzyło się zaraz po nich. Za nimi pojawili się George, Fred, Luna i Neville wyraźnie przerażeni.
- Aportujemy się do Hogsmeade, natychmiast!
***
Zaczęłam panicznie piszczeć, ale przy licznych wybuchach, krzykach i wyzwiskach, nawet ja nie usłyszałam swojego głosu. Było tak ciemno, że nie widziałam nawet jak daleko jest do wejścia, do pubu. Moje serce waliło jak oszalałe. Nie mogłam znieść myśli, że coś mogło się stać Draco... Nie nie mogło, od razu skarciłam swoje własne myśli. Nie mogłam stać bezczynnie, poderwałam się na równe nogi. Zupełnie bez przemyślenia i zapominając o jakimkolwiek złu. Przynajmniej moi przyjaciele byli bezpieczni. Przynajmniej...
- Ty suko! - usłyszałam znajomy głos i omal nie straciłam równowagi.
To profesor McGonagall, wyzwała jakąś kobietę, która prawdopodobnie próbowała ją oszołomić.
"To wszystko nie dzieje się naprawdę" - pomyślałam zaczęłam cofać się powoli do tyłu.
Gdy nagle ktoś pociągnął mnie z całej siły za brzuch. Próbowałam się szarpać, wyrywać, kopać, na marne. Napastnik musiał być mężczyzną, był silny, a jego ręka miała wyraźne muskuły. Trzymał mnie z całą swoją energią, dokładnie nad biodrami, zupełnie jak...
- Ron! - powiedziałam nagle, kiedy znaleźliśmy się w równie ciemnej uliczce.
- Lumos - usłyszałam dobrze mi znany i niegdyś słuchany codziennie głos. - Następnym razem, nie kop mnie tak bardzo, kiedy ratuję Ci życie.
***
Draco poczuł jak zapada się w ciemność, wiruje, a potem spada na coś strasznie twardego.Otworzył oczy. Ku jego zaskoczeniu leżał... na łóżku. Wstał. Znajdował się w swoim dormitorium. Było jednak jakieś inne. Nie mógł dostrzec zielonej barwy nigdzie, poza kocem na łóżku. Wszystko było nieskazitelnie czyste, ściany kremowe. Chciał coś powiedzieć, ale się zawahał. Po raz kolejny zamknął oczy. Zaczął się zastanawiać, czy to nie tylko jakiś głupi sen. I prze chwilę naprawdę miał taką nadzieję.
- To nic nie pomoże - usłyszał za sobą.
Obrócił głowę i wytrzeszczył oczy z przerażenia.
- Wrócisz, jeśli znajdziesz powód by móc wrócić. - powiedział niezwykle spokojnym tonem, siedzący na fotelu Severus Snape.
***
- Wracam tam! Tam... Kto tam jest? - zaczęłam iść w kierunku, z którego przyszliśmy.
Ron złapał mnie natychmiast i zaciągnął z powrotem. Popatrzył na mnie niezwykle poważnym wzrokiem. Zupełnie jak nie on. Nagle przez moją głowę przeszła straszna myśl.
- ZOSTAW MNIE! Kimkolwiek jesteś, zostaw mnie - znowu zaczęłam się wiercić we wszystkie strony.
- To ja! Przestań...
- Czemu mam Ci ufać, już ostatnio była was dwóch? - niemal piszczałam.
Chciałam zawołać o pomoc, ale to było najgłupsze co mogłam zrobić. Umierałam z przerażenia, z każdą chwilą po kawałku. Czułam jak moja dusza rozrywa się i odlatuje, jak stado motyli.
-Bo tylko ja... Mam to.
Przez chwilę grzebał w kieszeni i w końcu wyciągnął jakiś świstek. Rozwinął go i zobaczyłam zdjęcie. A na nim, napisane moim pismem "Najlepsi przyjaciele, na zawsze". Mała ja, Harry i Ron, uśmiechaliśmy się wesoło i machaliśmy. To był on. To naprawdę był on.
- Ja... Muszę tam wrócić. - powiedziałam w końcu.
- Nie możesz, Ty naprawdę...
Wykorzystałam moment nieuwagi Rona i jednym ruchem wyrwałam mu różdżkę, uciekając w najbliższą uliczkę. Jak przypuszczałam, od razu pobiegł za mną . Uchyliłam ukradkiem drzwi do jednego z domów i schowałam się za rogiem, a on niezwykle przewidywalnie, wszedł do środka.
- Przepraszam. - szepnęłam - Protego.
Niewidzialna tarcza, zakryła cały dom. A ja zaczęłam biec nie wiedząc na co się narażam w kierunku stacji.
***
Widok dawnego opiekuna domu oraz człowieka, do którego jednocześnie czuł kiedyś odrazę i wyrażał szacunek, był dla niego większym wstrząsem niż znalezienie się nagle we własnym pokoju. Zastanawiał się czasem co Snape o nim myślał. Pewnie to co wszyscy. Nieczuły dupek, skarżący na wszystko ojcu. Gdyby tylko wiedzieli...
- Tracisz na czasie Malfoy - zabrzmiał jak podczas lekcji.
- O co tu chodzi? - spytał, a widząc uniesioną brew Snape'a dodał - Panie profesorze...
Omal nie załamały się pod nim kolana, kiedy usłyszał, że dawny dyrektor się... śmieje. Jego twarz przybrała dawny wyraz, równie szybko i zaskakująco jak go zmieniła. Podrapał się nad brwią i z zaciekawieniem wpatrywał w Dracona Malfoya.
- Jesteśmy podobni. Ty i ja. I gdybyś tylko chciał mnie wysłuchać wtedy... Do rzeczy.
Wstał. Dopiero teraz Draco poczuł jego prawdziwą obecność. On naprawdę stał obok niego. Z tymi samymi czarnymi wiecznie tłustymi włosami. Z tą samą posturą nietoperza.
- Masz powód, by móc wrócić?
***
Dobiegłam na stację. Kurz unosił się w powietrzu. A ja nagle zatrzymałam się nie wiedząc po co w ogóle biegłam. Niosła mnie chyba ta przeklęta Gryfońska odwaga i chęć walki. Tak bardzo bałam się o ludzi, na których mi zależało, nie zdając sobie sprawy, że swoją obecnością narażam ich jeszcze bardziej. Nagle na samym środku pojawiło się coś niebywale jasnego. Światło było białe, tak intensywne, że zamknęłam oczy chowając się przed nim. A wtedy wszystko ucichło. Usłyszałam najgorszy z możliwych dźwięków. Krzyk rozpaczy.
- Nieeeeeeeeeee... Tylko nie to... Tylko nie... ZOSTAW MNIE NATYCHMIAST!
Otworzyłam oczy. Pan Weasley pochylał się nad kimś cały roztrzęsiony. Latarnie znów się paliły. Zdążyłam zobaczyć tylko Lunę przytulającą się do George'a. Billa, który zamarł w pozycji do walki. Jestera Jolly, który zakrywał oczy Minerwie McGonagall. Reszta twarzy zmyła mi się z tłem. Zakryłam dłonią usta, zobaczyłam tylko, że osoba nad którą stoi Pan Weasley, jest bosa.
***
Po długim spacerze po zamku, Lyar odprowadził Arielle do pokoju. Od godziny siedziała już tam sama uskarżając samą siebie o to, że może jednak powinna pozwolić mu wejść.
" Dobrze wiesz, że nie o to Ci chodzi, Ty głupia dziewucho" - skarciła się w myślach.
To prawda. Oskarżała się o to, że musi go okłamywać. Nie mogła wyznać mu prawdy, że jest mugolką. Nie mogła wyznać jej nikomu poza jej... Przyjaciółmi? Nie wiedziała czy to odpowiednie słowo. Rozejrzała się. Stała w pokoju numer 913, Hermiony Granger. Brunetki, której nie znała jeszcze 1,5 miesiąca temu. Słyszała o niej, ale nigdy nie myślała, że może być kimś tak wyjątkowym. I powiązanym z nią. Tylko Harry był częścią jej życia. Tylko przy Harry'm czuła się trochę jak w domu, jak w normalnym świecie. I tylko Harry był powodem dla, którego Lyar nie wkradł się do jej serca, mimo, że bardzo starała się go tam wpuścić. Tak naprawdę, jeden okularnik, już jakiś czas temu urządził tam sobie przytulne gniazdko. Tonąc w napływie myśli, Arielle postanowiła się wykąpać. Marmurowa łazienka Hermiony była przepiękna i niezwykle klimatycznie oświetlona.
- Hej, wyłaź. - machnęła ręką w stronę drzwi.
Krzywołap leniwie wydrapał się z umywalki i ocierając się o jej nogę wyszedł. Zamknęła za nim drzwi i przekręciła zamek. Włączyła wodę w wannie i spojrzała w lustro. Jakby chciała wyczytać z własnych oczu, co ma teraz zrobić. Pisnęła z przerażenia. W lustrze za sobą zobaczyła, że do wanny nie nalewa się woda. Odwróciła się i omal nie zemdlała. Wanna napełniała się krwią. Próbowała wyłączyć kurek, ale nic to nie dawało. Pośpiesznie pobiegła do drzwi. Przekręcała zamek, ale wciąż były zamknięte.
- POMOCY! - wiedziała, że krzyczy bezcelowo.
Arielle nie należała do osób, które łatwo się poddawały, ale w tamtym momencie, chciała tylko zniknąć. Zaczęła grzebać w torebce i znalazła różdżkę. Krew zaczęła powoli wylewać się z wanny, a ona czuła jej metaliczny zapach, który doprowadzał ją do szału.
- Jak brzmiało to cholerne zaklęcie otwierające?!
- Alohomora! - usłyszała, po drugiej stronie drzwi.
***
- Mam. To znaczy... Hermiona, myślę, że ona mnie potrzebuje. -wydukał Draco.
Snape krążył w te i z powrotem pod drzwiami. Malfoy miał wrażenie, że ignoruj jego obecność. Jakby to sam nietoperz był twórcą tej dziwnej gry. Jakby to od niego... Zależała przyszłość. Snape zatrzymał się gwałtownie, spojrzał na Draco i powiedział:
- Potrzebować. To bardzo interesujące słowo. Ciekawi mnie, czy celowo go użyłeś? To takie słowo, które kiedy go użyjesz, nie wymaga zaangażowania. Potrzebujesz się napić, przeczytać książkę, aż wreszcie... Potrzebujesz kogoś. Sam nie wiesz po co, po prostu ma być. I kiedy ktoś potrzebuje Ciebie, Ty też nie musisz wiedzieć po co. Wynika to z tego, że kiedy słyszysz "potrzebuję Cię", robi Ci się miło i o nic nie pytasz. Boisz się spytać. Bo lubisz to, że ktoś Cię potrzebuje. Sam możesz sobie dopisać jak.
Przez dłuższą chwilę panowało milczenie. Draco zaschło w gardle. Mógł odpowiedzieć mu milion rzeczy, które kłębiły się w jego głowie. Mógł nawiązać do przeszłości, mógł podać jakąś refleksję.Zamiast tego, patrzył na Severusa Snape'a oczekując, że coś doda. Nie dodał.
- Muszę ją bronić. - powiedział w końcu Dracon.
Profesor zrobił krok od drzwi, które otworzyły się na oścież. Wskazał mu je dłonią.
- Więc idź, pamiętaj tylko, że gdy wrócisz... - znów wbił w niego swój wzrok jakby czytał mu w myślach. - Może się okazać, że świat jest inny, niż widziałeś go do tej pory.
***
Kiedy drzwi od łazienki się otworzyły. Zarówno Arielle jak i Neville, byli w szoku, że to właśnie siebie widzą. Blondynka natychmiast się obróciła, z kranu nie leciała już krew, ale bezustannie wylewała się z wanny, ta która już tam była. Neville mruknął pod nosem jakieś zaklęcie, ale nic się nie wydarzyło. Zatrzasnął z całej siły drzwi, tak że aż podskoczyła.
- Musimy stąd iść.- pociągnął ją za rękę i wyprowadził do pokoju wspólnego.
Cały zdenerwowany, nie zadawał nawet pytań tylko stał przy kominku trzymając się za skroń. Pokazał jej dłoń. Z początku nie zrozumiała o co chodzi, dopiero po chwili, dotarło do niej, że pierścień na jego ręce świeci się na krwisty czerwony. Odruchowo zerknęła na swój. Błyszczał na złoto. Jak mogła tego nie zauważyć?
- Z początku wyrył się napis Hogsmeade, ale kiedy już chciałem się aportować... Zmienił się na Dormitorium Hermiony.
Arielle, uważnie słuchała rady, podczas której dostawali pierścienie. To miał być ich system porozumiewania się. Wielka magia. Kiedy jedna z osób noszących pierścień, była w zagrożeniu, sygnety pozostałych świeciły, a pośrodku kamienia pojawiało się miejsce, gdzie znajdował się ktoś w potrzebie. Nie dało się nosić pierścienia innej osoby. Były jak znicze. Miały pamięć ciał. Popatrzyła na swój, blakło na nim Hogsmeade...
- Musimy się tam aportować. - powiedziała stanowczo.
***
Draco po raz kolejny poczuł jak zapada się w ciemność, po przekroczeniu progu drzwi. Potem upadł na coś twardego. Bał się otworzyć oczy. A co jeśli wróci do tego samego miejsca? Nie mógł żyć w strachu. Nigdy więcej. Otworzył oczy. Leżał na torach. Zaraz przed pociągiem. Podniósł lekko głowę i poczuł straszliwy ból w kręgosłupie. Spojrzał w bok i syknął. Mimo wielkiej ciemności, znajdował się tak blisko, że nie mógł tego nie dojrzeć. Obok niego leżał z otwartymi oczami, z których uciekło już życie, Horacy Slughorn.
"Dwóch Ślizgonów w jednym miejscu..." - pomyślał zaczynając się zastanawiać nad jakimś związkiem.
Mrok w jednej chwili wypełniło srebrzyste światło dochodzące gdzieś z góry. Zapaliły się latarnie, a jedyne co można było usłyszeć, to przeraźliwy krzyk Artura Weasleya.
____________________________
Mimo zdenerwowania na szkołę, udało mi się zakończyć rozdział. Jestem z siebie dumna, dlatego, że niezwykle ciężko jest mi samej, nawet jako autorce, pisać pewne rzeczy. Człowiek w pewnym sensie, zżywa się z bohaterami. Czy to książki, którą czyta, czy to serialu, czy to bloga. Tak więc, postępując zgodnie z biegiem historii, który cały w mojej głowie już istnieje, ukazuję wam pierwsze zmiany w mojej historii. Od czegoś łagodnego, do tego co widzicie teraz. Nie martwcie się, różnorodność jest tak wielka, że na pewno odnajdziecie się w tym wszystkim. Mam nadzieję, ze wybaczycie mi też niektóre decyzję. No i przede wszystkim, szukajcie odpowiedzi na tajemnice, jesteście bystrzy, tylko musicie czytać uważnie :> Dedykuję każdy wers właśnie Wam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo podoba mi się Twój ff :) Dawno nie czytałam ogólnie opowiadań w internecie, myślałam że już z tego wyrosłam i zostaje mi w życiu tylko latanie po wpisy do indeksów, ale okazało się, że jeszcze mam co czytac w internecie :)
OdpowiedzUsuńToy
oh cieszę się, że udało mi się tego dokonać :D
Usuńprzyznam, że miło jest mi coś takiego czytać, bo jest to wielką motywacją do dalszego pisania, no i mam nadzieję, że kolejne rozdziały nie wpłyną na to, że realia indeksu okażą się być bardziej dobitnie niż myślałaś, a wręcz przeciwnie, haha :)
to ja nie wiem czo z tym Sznejpem żyję czy nie? ;c
OdpowiedzUsuńdobrze, że przynajmniej nie siedział na PUFie. XD
Harry urządził sobie gniazdko. ^^ słodkooo. ♥
a Dracuś chcę czuć się potrzebny Hermionie. :3
Weny życzę i więcej takich rozdziałów. ♥
Puf, kocie Ty mój. Draco, spotkał Snape'a, tylko i wyłącznie w swojej głowie <3 (co widać po tym, że upadał dwa razy, no i że "wrócił")
UsuńHarry już w poprzednich rozdziałach wyraźnie podobał się Arielle i cóż... nie da się ukryć, że tak, urządził je sobie :D
będą jeszcze, zobaczysz :>
Po kolei :D
OdpowiedzUsuń1. Jestem pod wrażeniem, szybkością dodawania twoich rozdziałów :D
2. hahaha ^^ Profesor McGonagall jaka zaborcza :D
3. ''Wrócisz, jeśli znajdziesz powód by móc wrócić" piękne, zakochałam się ♥
4. Biedny Ron :(
5. krew w wannie, brrrr
6. fajny pomysł z pierścieniami :D
7. Horacy o nieeee :'( jak mogłaś :(
Podsumowując ♥
Byłabym wdzięczna gdybyś zajrzała do mnie samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com
hahah, to ja też pozwolę sobie na zachowanie szyku, więc tak:
Usuń1. miałam długą przerwę i postanowiłam to nadrobić, dlatego, że muszę w końcu dojść do ulubionego momentu, mojego własnego opowiadania :D
2. McGonagall jeszcze będzie miała swoje jak to nazwałaś "zaborcze" momenty, nie bój się o to ^^
3. i pytanie brzmi... czy faktycznie znalazł?
4. Ron jest dość specyficzny u mnie i jak normalnie go lubię tak u mnie na to zasłużył :D
5. bój się prawdy...
6. WIEM <3
7. jeśli przeczytasz rozdział bardzo uważnie, może Ci się zrobić czegoś jeszcze bardziej szkoda... :/
no i oczywiście staram się zaglądać na blogi wszystkich, no i czytać, staram się też komentować, ale obecnie nie jestem w stanie ze wszystkim nadążać, ale Twój jest jednym z tych, na które faktycznie zerkam :D
WOW<WOW<WOW :D
OdpowiedzUsuńPierścienie super pomysł... McGonagall genialna :D
Tajemniczo troche i dobrze:)
Weny.
Pozdrawiam,Lili :)
Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com
może nawet bardziej tajemniczo niż Ci się wydaje ^^
Usuńw każdym z moich rozdziałów jest zawarta najważniejsza tajemnica, cieszę się, że nikt do tej pory nie zobaczył tego klucza :D
i dziękuję :)
Weasley, weasley, weasley
OdpowiedzUsuńWróciłam! Długo mnie tu nie było, więc muszę zrekompensować się długim komentarzem. :D
Dobrze wiesz, że bardzo dobrze piszesz! Nie musze ci tego chyba udowadniać, prawda?
Bardzo dziękuje za dedykacje pod jednym z rozdziałów *-* bardzo to miłe. ^^
Tajemnice, tajemnice! Jest tu ich od groma, co sprawia, że cała historia jest bardzo wciągająca i intrygująca. Mimo wszystko, jak dla mnie, zbyt nimi wszystko komplikujesz, chociaż niektóre bardzo lubię.
Tyle slytherinu!!! ♥ nareszcie tyle moich kochanych żmijek! Dziękuje!
Jak to możliwe, że Arielle może latać na miotle? O.o
Oczywiście koooocham jej postać !
Wydaje mi się, że ten Greengrass coś kimbinuje..
no i ta krew... jestem zaintrygowana!
:o
A szczerze? Draco zaczyna mnie trochę wkurzać... nie ma charakteru, jest troszkę bezbarwny. ;)
Piszesz cudnie!
Chcę twoją książkę! Accio. :P
Pozdrowionka ze szpitala,
Jas ★
Jas, słodziaku <3
Usuńmoje słońce, tajemnica jest jedna wielka, muszę komplikować, niedługo prawie wszystko będzie jasne, specjalny rozdział się szykuje :D
Arielle może latać na miotle, co ciekawe, niedługo wyjaśnienie dlaczego, przejrzałaś moje plany lub jesteś bardziej spostrzegawcza niż inni! ah, cudnie.
Draco. powiem tak, mam na niego plan. w następnej notce będzie go sporo więc raczej się ucieszysz :D
dzięki kocie <3 zdrowiej!
Przeczytałam.. jak zawsze jestem pod wrażeniem Twojej twórczości ♥ Czytałam tyle blogów w swoim krótkim życiu, ale Twój jest jednym z najlepszych na jakie mogłam się napotkać, robi tak wielkie wrażenie na mnie z każdym nowym zdaniem, słowem. Czekam niecierpliwie na każdy nowy rozdział, na nowe tajemnice, na nowe przygody, na nowe rozpoczynające się historie, no i oczywiście oczekuję rozwiązań tych wszystkich zagadek, sekretów, tajemnic :D W Twoim opowiadaniu nic dodać nic odjąć, po prostu CUDO ♥ Gdybym miała takie zdolności jak Ty to dziękowałabym Bogu każdego dnia ^^
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to zaskakujesz szybkością dodawania :)
McGonagall jak zawsze najlepsza! :D Szkoda, że uśmierciłaś Slughorna. :c Cieszę się natomiast, że z Draco wszystko okej :) Zastanawia mnie kto jest tą osobą, nad którą stoi Arthur i krzyczy :o Oczywiście nie przestanę się nigdy jarać tym, że związałaś George'a z Luną ♥ A co do pomysłu z pierścieniami to naprawdę genialny! :D Wątek z krwią w wannie dał napięcie jak w jakimś horrorze :D
Dobra, nie będę już zamulać.. po prostu gratuluję kolejnego niesamowitego rozdziału i czekam na następny ♥ Mam nadzieję, że pojawi się szybko! :D Pozdrawiam ;*
naprawdę się cieszę z tych wszystkich pozytywnych komentarzy <3
Usuńcóż, właściwie co do osoby Artura... podpowiedź jest w tym rozdziale. ale w kolejnym, który będę pisać zaraz część tajemnic odkryję, bo jest na to dobry czas... za chwilę piszę kolejny więc no... zobaczysz :D
Teraz to naprawdę umieram.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem chce więcej.
jesteś niesamowita, cudowna!
Jak zwykle cudowne A <3 Przez to że nie mam fb mam trochę zaległości ale szybko je nadrobię ;3 Tak więc lecę do następnego rozdziału bo wprost nie mogę się doczekać! <3
OdpowiedzUsuńZabiłaś Ginny? :O Jak to zabiłaś Ginny?
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam napisać o rozdziale, bo wszystko uciekło mi z głowy kiedy zabiłaś Ginny...
Napisałabym jakiś sensowny i długi komentarz ale za wiele rzeczy chodzi mi pogłowie wiec powiem tylko że Brak mi słów :P
OdpowiedzUsuń